piątek, 1 lutego 2013

★ Niewidzialny

gatunek: Dramat, Fantasy
produkcja: USA
premiera: 5 października 2007 (Polska), 8 kwietnia 2007 (świat)
reżyseria: David S. Goyer
scenariusz: Mick Davis, Christine Roum







Mieszanka thrilleru, fantastyki i opowieści o życiu młodych ludzi, doprawiona wyśmienitą obsadą i szczyptą fenomenalnej ścieżki dźwiękowej, a na deser - najlepsza sceneria roku. Oto kolejny film, który pragnę wam zaprezentować - „Niewidzialny” w wersji amerykańskiej z 2007 roku.

Znakomicie wyreżyserowana przez Davida Goyera produkcja to amerykańska adaptacja popularnej szwedzkiej historii „Den Osynlige”, opowiadająca o losach inteligentnego Nicka, który napotyka na swej drodze Annie - zdemoralizowaną, pozbawioną skrupułów liderkę gangu, której się naraża. Pewnej nocy zostaje przez nią napadnięty, brutalnie pobity i następnie, uznany przez gang za zmarłego, pozostawiony w lesie. Jego duch opuszcza ciało i teraz Nick jest niewidzialny dla otoczenia - zrozumie, że ma jeszcze jedną szansę na powrót do życia, o ile przekona Annie do wskazania jego ciała policji. Poznaje całkiem inną stronę Annie, jej przykrą sytuację, tragiczne losy, staje się świadkiem jej zmagania się z problemami i powoli zaczyna rozumieć, dlaczego jest taka, a nie inna - wkrótce staje się jej głosem sumienia, gdy odkrywa, że dla Annie nie pozostaje tak do końca niewidzialny...


Niewątpliwie największym atutem tego filmu pozostają postaci, które zostały wykreowane z dokładnością i starannością, tak że każda daje się polubić - nawet skomplikowana matka Nicka, nawet niezbyt rozgarnięci w swym fachu detektywi, i w końcu także i Annie, która wśród fanów historii może nawet zająć pozycję bohatera numer jeden. Z doskonałą precyzją poprowadzono relacje między nimi - to, co łączy Nicka z Annie w finałowych scenach to nie fatalne zauroczenie czy miłość, ale współczucie, troska, chyba nawet piękna przyjaźń, która zrodziła się między nimi bez jakiegokolwiek kontaktu i ignorując wszelką przeszłość - i pod tym względem uważam film za wybitny, aczkolwiek nie sposób też nie zauważyć sztucznie napisanej i odegranej miłości matki Nicka do syna...

Dobór obsady znakomity - Justin Chatwin oraz Margarita Levieva świetnie odgrywają swoje role jako Nick i Annie, tworząc niezapomniany duet filmowy. Na ekranie dobrze poradzili sobie również Callum Keith Rennie jako detektyw Brian Larson oraz Alex O'Loughlin w roli Marcusa, zdradzieckiego eks-chłopaka Annie. Na uwagę zasługuje też Marcia Gay Harden, która w roli matki Nicka miewała tak dobre jak i złe momenty. Na prowadzenie wciąż wysuwają się jednak Chatwin i Levieva, których wzloty, emocje i brawurowe wystąpienia pozostaną w mojej pamięci na bardzo długo.

Podobnie zresztą jak wszelka sceneria - plenery lasów czy tamy wzbudziły mój zachwyt, dlatego sprawdziłem gdzie znajdował się plan zdjęciowy i obejrzałem parę fotografii.


Ścieżka dźwiękowa jest naprawdę fenomenalna i chyba każdy powinien odnaleźć w niej coś dla siebie. Na krążku znajduje się około szesnastu wybitnych piosenek, większość utrzymanych w mrocznym klimacie, powolnych i z ciekawymi tekstami, o życiu lub śmierci, tak więc idealnie wpasowujących się w atmosferę filmu. Ja szczególnie polecam utwór „I Will Follow You Into The Dark” Death Cab For Cutie - genialna muzyka, życiowy tekst i świetny wokal.

Przy zakończeniu chciałbym jeszcze wspomnieć o paru dodatkowych atutach. Za niezwykle cenną dla filmu uważam historię młodszego braciszka Annie, Victora. To, jak się nim opiekowała oraz końcową sekwencję z nim oraz Nickiem. Zakończenie filmu w ogóle jest bardzo zaskakujące i niespodziewane, aczkolwiek przypadające do gustu i choć wzruszające, wywołuje tę potrzebną myśl, że tak musiało być.


„Niewidzialny” może i nie jest wielkim hitem, ani produkcją, której zaraz wręczyłbym Oscara, ale najważniejsze, że ma to coś, co do mnie przemawia i sprawia, że jeszcze nie raz go obejrzę - a już koniecznie muszę sięgnąć po szwedzką wersję i powieść, na podstawie której oba filmy zrealizowano. No i z czystym sercem mogę przyznać tej historii miejsce na półce moich ulubionych produkcji.

A całą tę recenzję piszę z „I Will Follow You Into The Dark” w tle, a historią Annie w oczach. Drodzy widzowie, czytelnicy - ode mnie dziewięć gwiazdek. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz